czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział XXIX

Rozdział z dedykacją dla Was wszystkich, że nie pozwoliłyście mi zakończyć bloga <3
Piosenka z mojego ulubionego filmu: The Wings





~Harry~

   Siedząc przy biurku, wystukiwałem palcami na blacie rytmiczne dźwięki. Czas dłużył się niemiłosiernie. W biurze panowała ciemność. Oświetlały go tylko światła znajdujących się obok wieżowców. Wpadały one przez szyby biurowca, w którym się znajdowałem. Na zegarze wybiła 3 w nocy. Zastanawiałem się, po co tu w ogóle przyszedłem...
   Nagle drzwi się otworzyły. Do środka wszedł mój szef, a za nim Jennifer. Nienaganna fryzura, czerwona, prawie krwista sukienka, czarne szpilki... Siadła na krześle obok mnie, zaś John na przeciwko za biurkiem. 
- Słucham, panie Styles -powiedział poprawiając marynarkę. 
Zastanowiłem się chwilę, czy jestem na tyle silny, aby przeszło mi to przez usta. Może jeszcze mogę się wycofać, zanim popełnię głupstwo?...  Jednak w pewnej chwili przypomniałem sobie jej minę. Jej łzy. Krzyk... Byłem pewien co chcę teraz zrobić. Sam prosiłem się o śmierć...
- Nie mogę jechać z Jennifer.
John popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Jennifer westchnęła głęboko zaszokowana.
- Myślę, że powinniśmy trochę przyhamować. -ciągnąłem dalej zastanawiając się, kiedy mi przerwą. 
- Harry... -szepnęła Jennifer kładąc mi dłoń na ramieniu.
Zareagowałem błyskawicznie. Zerknąłem na nią kątem oka. 
- Zamknij się -warknąłem strząsając jej rękę. 
- Co się za tym kryje, panie Styles? -zadał pytanie John.
Znów popatrzyłem na niego udając, że Jen nie istnieje.
- Moje prywatne sprawy, John. To jej nie fair wobec niej.
Po raz pierwszy wspomniałem o niej. Anonim. Ale zawsze.
- Ona.. Kim wobec tego ona jest?
Westchnąłem. Cóż, Harry, sam się w to wkopałeś to teraz walcz.
- Osobą na której mi na prawdę zależy.
John wstał zbulwersowany z krzesła. Wiedziałem, że jest wprost wkurwiony. Jedną z zasad umowy jest brak tej realistycznej dziewczyny. Przez nią wszystko mogłoby się pójść jebać. Całe dwa lata pracy... Mężczyzna podszedł do szafki przy ścianie za biurkiem i wyjął z niego gazetę. Poszukał czegoś i za chwilę położył przede mną z hukiem otwartą na jakiejś stronie.
- To ta dziewczyna? -spytał.
Czułem jak w głowie pojawia mi się tysiąc myśli. Mina mi zrzedła... Cherrie. Zapłakana wybiegająca z mojego domu. Zdezorientowana...
- Skąd ty to masz?! -krzyknąłem wstając gwałtownie.
- Jeśli cały taki nakład wyjdzie w obieg to przysięgam, że cię zabiję. -szepnąłem po chwili świdrując John'a wzrokiem. 
Jednak ten nie zwracał na mnie uwagi.
- Hmm... Nie powiem. Ładna jest.
- Jeśli ją dotkniesz to nie ręczę za siebie, rozumiesz?!
Zacisnąłem dłonie w pięści i uderzyłem nimi o blat.
- Nie jadę nigdzie. Nie chcę. Zahamujcie. 
Wyprostowałem się, zaś Jen w tym samym czasie podeszła do John'a o położyła mu rękę na ramieniu jak to zrobiła ze mną. 
- Daj spokój... On i tak tam nie pojedzie. A ja. Hmm, będę miała więcej czasu dla siebie, oraz ciebie, John. -powiedziała całując go w usta,
Przęłknąłem ślinę i odwróciłem wzrok.
- Brzydzę się tobą. -warknąłem nie otwierając oczu. -Brzydzę się wami wszystkimi. 
Spojrzałem im w twarze, po czym odwróciłem się i ruszyłem w stronę ciężkich, drewnianych drzwi. Otworzyłem je z impetem i wyszedłem z biura. Chciałem jak najszybciej znaleźć się poza tym budynkiem. Jak najdalej od mojego szefa, daleko od Jennifer. Blisko Cherrie. 
   Kiedy przekroczyłem próg wyjścia, owiał mnie chłodny, nocny wiatr. Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni kluczyki od auta, po czym otworzyłem drzwi. Wsiadłem do środka jak najszybciej i z piskiem opon odjechałem z parkingu. Na liczniku była ponad setka, lecz w tej chwili miałem to gdzieś. Chciałem odjechać jak najdalej od tamtego miejsca. Jakby miało to coś zmienić... Jakby to była ucieczka od tego, co myślę, co czuję. To zostawało ze mną na zawsze. 
   Zatrzymałem się pod domem Louis'a. Wysiadłem jak najszybciej z auta i skierowałem się w stronę drzwi wejściowych. Walnąłem w nie mocno pięścią, tak aby mój przyjaciel się obudził. Czekałem może z 5 minut, kiedy drzwi się otworzyły.
- Stary, jest prawie czwarta rano. -mruknął pocierając oczy zewnętrzną stroną dłoni. 
- Wiem. -powiedziałem wchodząc do środka. 
Siadłem na kanapie w salonie, po czym zdjąłem buty i marynarkę. Położyłem się wygodnie i po chwili obok mnie rozwalił się Lou.
- Co ci?
- Wszystko się jebie, stary. Nic nie wychodzi. To jest trudniejsze niż myślałem... A może ty masz rację? Może najlepiej by było gdyby Cher ze mną zerwała?
Zastanowiłem się chwilę, co by było gdyby to zrobiła. Nie wiem. czy potrafiłbym tak łatwo ją puścić. Byłbym w stanie przeszukać cały świat, żeby tylko ją znaleźć z powrotem.
- Pierdolisz... -mruknął kładąc się na plecach i gapiąc w sufit. 
Przymknąłem oczy i po chwili zasnąłem. 
   Widziałem ją. Zapłakana, w rękach trzymała gazety, a na pierwszych stronach ona. Krzyczała w moją stronę. Mówiła, że ją ranię. Że cierpi. Że nie chce takiego życia. 
Nie spałem długo. Obudziłem się, kiedy światło słoneczne przedostało się przez liliowe zasłony. Siadłem na kanapie rozczesując palcami moje włosy.
- Nie. Tak nie może dalej być... -powiedziałem sam do siebie.



Może nie jest najdłużyszy, ale myślę, że udany.
Wyjaśniło się kilka spraw związanych z ową umową Harry'ego.
Nie chce jechać z Jen. Kocha Cherrie...
Lecz przez to, co powiedział, zaczną się spore problemy...
I pojawiła się rubryczka obserwatorzy, więc zapraszam do obserwowania :)

11 komentarzy:

  1. Supcio. Czekam na nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial jest naprawde swietny <33
    I ciesze sie, ze nie zawiesilas bloga :3
    Huhuh to sie porobilo xd Harry taki buntowniczy <3 Jennifer z menadzerem Harry'ego ? Hahahaha co za ludzie :P
    Ciekawe jak tam bedzie dalej z Cher i Hazza ....
    Caluje ;*
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę. I to bardzo. Muszę powiedzieć, że moja wena powróciła :)
      Mówię, że Hazz się zmienia. To zobaczysz w następnym rozdziale, który będzie 100x dłuższy. Hahah xd
      No trudno... Ludzie biznesu. Dziwni i pojebani XD
      Buziaki <3

      Usuń
    2. Ooo to bardzo dobrze :3
      Huhu taki dluuugi ? :oo to juz z niecierpliwoscia na niego czekam :*
      Czuje, ze Hazz bedzie mial lekkie klopoty spowodu swojego zachowania wobec tuch ludzi xd

      Usuń
    3. Też się cieszę. :)
      Noo. Już go napisałam i chyba będzie to najdłuższy rozdział jak na razie ^^ I możliwe że się trochę pogubisz xd
      Oj, będzie miał przejebane, przez co będzie ranił Cherrie :/

      Usuń
  3. No i dobrze że nie zawiesiłaś bloga!
    Mam co czytać przynajmniej! <3
    Harry buntownik :3 Podoba mi się!!!!
    Ach ta piosenka. Ach ten film.... :3
    ---- Karo;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Kocham cię ;*
      Wiesz ile jest na świecie blogów? Mader... XD
      Nom. Buntownik xdd
      Oglądałaś?! Piona! ;*

      Usuń
    2. Ale twój jest naj!!!!!
      No ba! Oczyffiście, że oglądałam :D
      Kocham go *o*

      Usuń
  4. Ale dluugi =D
    Ten rozdział i poprzedni są bardzo dobre, i nie wiem jakim cudem ale lepsze niż ostatnie!
    Ciekawe jak to wszystko pójdzie dalej. Bedzie kłótnia? Ale potem chyba lepiej ;-)
    Czekam na następny,
    KC,
    Mary Cullen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo! Długi jak cholera *.*
      Serio? Aż tak się podoba? Ojej... :3
      Dalej? Dalej.... Dalej będzie jeszcze gorzej. Kolejny rozdział będzie chyba najlepszym jaki do tej pory napisałam ^^
      Ale drama będzie :D

      Usuń
  5. Fajny. Ciekawy.
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń