back to black
~Cherrie~
- Wiesz? Czasem chciałbym wrócić do czasów, kiedy dopiero się poznaliśmy. -zaczął i rozsiadł się w fotelu. Oparł zgiętą rękę o podłokietnik i oparł brodę o nadgarstek. Przyglądał mi się. - Mam wrażenie, że coś się złego stanie. -westchnął i wypuścił dym papierosowy z ust.
Wstał z fotela i zgasił papierosa w popielniczce. Podszedł do radia, po czym włączył głośniej piosenkę. Zaczął poruszać się w rytm muzyki, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Oparłam się wygodniej o ścianę i skrzyżowałam ręce na piersi. Zilustrowałam go od góry do dołu. Spuszczona głowa. Czekoladowe włosy rozrzucone w każdą stronę. Przymknięte oczy pomagające skupić się w rytmie piosenki Amy. Goły tors, na którym widoczne były czarne tatuaże. Czasem miałam ich serdecznie dość, zaś czasem aż przyprawiały mnie o dreszcze. Jego szczupłe, długie nogi wyeksponowane czarnymi spodniami z dziurami na kolanach. Jego ciało poruszające się w rytm. Zauważyłam, że zbliżył się do mnie.
- Kusisz -powiedziałam nadal uśmiechając się. Tym razem nerwowo.
Po chwili poczułam jak jego ramiona zaciskają się na mojej talii i ciągną w swoją stronę. Zaczął poruszać się teraz razem ze mną.
- Tak. Nadal sądzę, że coś się niedługo stanie -szepnął mi do ucha. -Ale nie chcę o tym myśleć.
~*~*~*~
Harry pojechał do siebie, zaś ja zostałam w hotelu. Nawet gdybym chciała pojechać do niego, nie mogłam. Moje miejsce zajęła Jennifer. Zastanawiałam się, jak będą prezentować się stosunki między nimi. Czy będą się sprzeczać? Nie. Postanowiłam o tym nie myśleć. Nie chciałam mieć głowy zaprzątniętej Jennifer, kiedy wszystko zaczynało się układać.
Resztę dnia spędziłam na rozmyślaniu o Lou. Zastanawiałam się, co on robi. Jak się czuje. Co myśli. Gdzie jest. Jak mu tam jest. Czy wspomina mnie czasem...
Nadal nie znałam powodu jego wyjazdu. Chociaż miałam domysły, że jestem nim może ja. Bo dawałam mu jakieś znaki, prawda? Że coś między nami może być. Sama powiedziałam mu, że go kocham. Gesty, które kierowałam w jego stronę, może były zbyt dwuznaczne. I to ja sama poprosiłam go, żeby się ze mną przespał. A potem to ja wybrałam Harry'ego.
I do tej pory ja sama nie wiem, co czułam do Lou. W tej chwili na pewno tęskniłam. Chciałam mieć go przy sobie, wiedzieć, że jest bezpieczny. Może go na prawdę kochałam?
Tak.
Kochałam.
Jednak jak brata.
Był osobą w której się tylko zauroczyłam. Dzięki której chciałam przestać myśleć o moich problemach. Może to było nie fair, ale cieszę się, że wreszcie zrozumiałam.
I chciałam go jeszcze spotkać.
~*~*~*~
Kolejnego dnia czułam się bardzo źle. Bolała mnie głowa, wymiotowałam, bolał mnie brzuch. Dzwoniłam do Harry'ego. Martwił się o mnie, ale nie mógł przyjechać. Miał wywiad wraz z Jennifer. Hazz powiedział jednak, że może do mnie przyjechać. Ja nie skorzystałam. Musiał iść na ten wywiad nie zważając na moje złe samopoczucie. Zgodził się. Dzwonił do mnie jednak co dziesięć minut pytając czy mi się polepszyło, mówił mi, żebym zaparzyła sobie herbatę... Urocze było to, jak się o mnie starał.
Siedziałam pod kocem popijając rumianek i oglądając telewizję. Była godzina siedemnasta. Na dworze panował półmrok wywołany zachmurzonym niebem. Było smutne. Wprost płakało. Odwróciłam wzrok od okna i utkwiłam go w telewizorze. Przełączyłam na kanał muzyczny, na którym miał być emitowany wywiad, na którym właśnie teraz był Hazz. Usiadłam wygodniej i oparłam głowę o niebieską poduszkę.
Jennifer siedziała tuż obok niego. Na jej twarzy widoczny był uśmiech. Wyeksponowała swoje nieskazitelnie białe zęby. Hazz obejmował ją jedną ręką, zaś druga spleciona była z dłonią Jen. Jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. Od czasu do czasu uśmiechał się lub wzruszał ramionami, na pytania reportera. Unikał tematów związanych ze mną. Spoglądał na Jennifer z lekkim grymasem, kiedy zaczynała się śmiać.
W pewnej chwili dziewczyna spojrzała gdzieś w bok. Wymieniła z kimś skinienie głowy, po czym ponownie spojrzała na reportera. Przytuliła się mocniej do Harry'ego.
- Mamy jeszcze jedną wiadomość. -zaczęła z uśmiechem na twarzy.
- Ja z Harry'm zaręczyliśmy się
W tej chwili mój świat legł w gruzach. Patrzyłam na twarz Jen. Rozpromieniona, pewna siebie, zadowolona. Harry był zszokowany. Jego twarz wyglądała jak wyryta w marmurze. Ale nie mógł nic zrobić...
Kubek z gorącą herbatą upadł na podłogę. Cała zawartość wylała się na panele i na dywan. Zerwałam się z kanapy. Byłam wściekła, zrozpaczona. Miałam dość. Jak... Jak oni mogli to zrobić? Nie. Nie nie. Tak nie mogło być dalej. Wiedziałam, że Harry ma zobowiązania. Ale ja nie chciałam przez nie cierpieć. Dałam mu drugą szansę. Ale ona także przepadła. Miałam dosyć.
Nie myśląc wiele dopadłam do szafy i wyciągnęłam z niej walizkę. Zaczęłam pakować wszystkie ubrania nie składając ich nawet. Spakowałam kosmetyczkę. Do torebki wsadziłam tylko pieniądze i paszport. Nie wiedziałam nawet czy będzie jakiś samolot. Nie wiedziałam jak mam się zabrać do wyjazdu. Po prostu nie chciałam tu więcej być. Los Angeles było koszmarem. Te wakacje były czasem porażki i niepowodzenia.
Zostawiłam mu kartkę.
"Mam dość. To mnie niszczy, rozumiesz?
Nie dzwoń za mną. Nie szukaj mnie. Nie chcę cię znać.
Wyjeżdżam do Caroline."
Wzięłam walizkę i wyszłam czym prędzej z apartamentu. Po moich policzkach lały się łzy. Nie byłam gotowa do takiego poświęcenia, jednak musiałam. Nie chciałam więcej cierpieć. Było minęło i nie chcę do tego wracać.
Oddałam klucze od pokoju do recepcji. Ludzie w hallu patrzyli na mnie dziwnie. Ale nie dziwiłam się. Byłam roztrzęsiona. Płakałam.
- Nie. Nie. Błagam... -mówiłam sama do siebie grzebiąc w portfelu.
Nie miałam na tyle pieniędzy, aby kupić bilet na samolot. Ostatni w tym dniu. Musiałam lecieć. Musiałam jak najszybciej stąd uciec.
- Przykro mi. Nie mam na tyle pieniędzy. -powiedziałam do kobiety ubranej w uniform z lotniska. Odwróciłam się i zaczesałam nerwowo palcami włosy. Znów z moich oczu wypłynęły strumienie łez. Wiedziałam, że to się nie uda.
Siadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach.
- Cherrie. -usłyszałam. Podniosłam wzrok. Obok mnie stała Jennifer. Patrzyła na mnie z powagą, jednak w jej oczach widziałam przebłysk zwycięstwa. Wiedziała, że mnie pokonała. I to była prawda. Poległam.
- Dam ci te pieniądze. Ale zniknij stąd raz na zawsze -warknęła. Patrzyłam w jej duże, niebieskie oczy. Nienawidziła mnie. Wiedziałam to. Wcisnęłam się w jej życie nieoczekiwanie. Pokomplikowałam jej niektóre plany... Ale teraz ona wyciągnęła mnie z dołka. Dała mi brakujące pieniądze. Nie za nic. Miałam tu już nigdy się nie pokazać. Nie mieć kontaktu z Harry'm...
Odwróciłam głowę w bok bo słyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Wiedziałam, że to Hazz. Odnalazłam go wzrokiem i on mnie też. Przyśpieszył kroku. Wiedziałam, że ma poczucie winy, że jest na siebie zły... Wiedział, że mnie stracił.
Spojrzałam ponownie ja Jen.
- Jasne -odpowiedziałam cicho drżącym głosem.
Dziewczyna wyciągnęła z torebki zawiniątko z pieniędzy. Wręczyła mi je, zaś ja schowałam je szybko do kieszeni. Spojrzałam na mojego chłopaka. Był co raz bliżej.
- Zatrzymam go. -powiedziała, a ja podeszłam kupić bilet. Ręce mi drżały. Serce waliło jak młot. Boże.
- Ochrona! Zabierzcie go ode mnie! -usłyszałam głos Jennifer. Spojrzałam na nią i Harry'ego. Szarpali się. Po chwili dopadła do nich ochrona. Złapali Harry'ego.
- Cherrie! Błagam, nie wyjeżdżaj! Kocham cię! Nie ją! -szarpał się, był zrozpaczony.
Ale ja nie umiałam się już rozczulać. Wzięłam bilet i ruszyłam pędem w stronę rękawa, zostawiając Harry'ego, Jennifer. Od tej chwili, miałam nie mieć z nimi nic wspólnego. To był etap, który postanowiłam wreszcie zakończyć.
~*~*~*~
Zamieniliśmy się rolami.
Teraz to ja siedziałam w samolocie i wylatywałam niespodziewanie nie mówiąc nikomu. Jak Louis kiedyś.
Teraz to Harry stał na lotnisku nie wiedząc, dlaczego to zrobiłam. Pewnie płakał. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Jak ja wtedy.
Odwróciłam twarz od małego okienka w samolocie. Oparłam głowę o zagłówek i po woli łzy zaczęły skapywać po moich policzkach.
Nie umiałam być silna.
Nowy :3
Dodaję szybko, bo weekend jest, a ja do szkoły...
Tak więc Cherrie wyjechała. Mogłyście się tego spodziewać.
Od tej pory... Hm... A w sumie to nie zdradzę, co się będzie działo :D
W sumie to ja będę płakać, jak te rozdziały będę pisała :(
Nie rozpisuję się.
Do następnego ! <3
♥