~Cherrie~
Wyszłam ze szkoły z Rose i jej koleżanką ze starszej klasy - Ane. Odwróciłam się w ich stronę, chcąc pocałować obydwie w policzek na pożegnanie. Kiedy to zrobiłam pożegnałam się szybko, lecz Rose wydawała się zdziwiona moim zachowaniem i po chwili z jej ust wypłynęło:
- Nie idziesz z nami? -spytała
Zakłopotałam się bo zupełnie zapomniałam o naszym wyjściu.
- Umm.... Przepraszam, ale ja mam coś bardzo ważnego do załatwienia. -powiedziałam szybko.
Rose przyglądała mi się chwile.
- Okay. To wychodzi na to, że idziemy tylko we dwie -rzuciła do Ane.
- Na razie... -powiedziałam i zarzuciłam plecak na ramię.
Pogoda idealnie odwzorowywała moje samopoczucie. Była smutna, padał deszcz i było wyjątkowo chłodno jak na czerwiec. Mimo, iż miałam na głowie kaptur, wilgoć moczyła moje włosy zakręcają je lekko na końcach. Pod kołami samochodów szumiała woda... Było tak jak w jesień.
Skierowałam się w przeciwną stronę niż zwykle. Celem mojej wyprawy był dom mojego chłopaka. Mieliśmy do wyjaśnienia kilka bardzo ważnych spraw, od których zależał nasz związek. Po tym, co powiedział Louis, nie byłam w stanie udawać, że nic się nie stało. Bo się stało. Hazz okłamywał mnie przez bardzo długi czas. Co gorsza w grę wchodziła inna dziewczyna. O niej wiedział cały świat mimo, iż była fałszywa. Zaś o mnie -tej prawdziwej -nie wiedział nikt. Było to z pewnej strony nie fair. Jednak nie chciałam być znana. Nie chciałam aby ktoś o mnie wiedział. Harry nie raz mówił mi, że sława niszczy ludzi. Że męczy. A ja nie chciałam się o tym przekonać na własnej skórze...
Kiedy skręciłam w ulicę, przy której mieszkał Hazz, przyśpieszyłam kroku. Jego dom był co raz bliżej. Jednocześnie byłam bliżej może tragicznej rozmowy. Bliżej rozstania? Tego jeszcze nie wiedziałam...
Przeszłam przez furtkę, która wyjątkowo nie była zamknięta i od razu skierowałam się ku drzwi. Zapukałam energicznie i oczekiwałam, aż się otworzą. To się stało po chwili. Stał przede mną z roztrzepaną fryzurą, spoglądając na mnie zielonymi oczyma. Jego wargi rozchylone lekko informowały mnie, że ma zamiar coś powiedzieć. Jednak moje myślenie było szybsze. Energicznym krokiem weszłam do środka rzucając plecak na podłogę i ściągając kurtkę. Harry stał jeszcze chwilę tam, gdzie minutę temu, lecz po chwili zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie. Wyraz jego twarzy mówił, że ma do mnie pretensje o to, że nie dawałam o sobie znaku życia. On miał być zły na mnie?! Myślałam, że za raz wybuchnę złością i płaczem jednocześnie.
- Dlaczego nie odpisywałaś? Nie odbierałaś? -spytał po chwili.
Mogłabym być chyba wróżką czytającą w myślach.
- Nie miałam ochoty -warknęłam cofając się krok do tyłu.
Nie wiem w którym momencie, ale brunet nachylił się ku mnie, jakby szykował sie do pocałunku. W tej chwili wydawał się zakłopotany.
- O co ci chodzi? -spytał głośniej niż zawsze.
Cała się gotowałam. Myślałam, że za raz doprowadzi mnie do szału. Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Westchnęłam głęboko i poszłam do kuchni. Sięgnęłam po pierwsza lepszą szklankę i nalałam do środka wodę z kranu, po czym napiłam się kilka łyków. Odstawiłam szklankę na blat i oparłam ręce o jego kraniec. Oddech nadal miałam przyśpieszony.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Czyjeś usta dotknęły rozgrzanej skóry na mojej szyi. Myślałam, że otacza mnie mur nie do przebicia lecz na sekundę oddałam się całkowicie.
- Cher... Co jest? -spytał zachrypniętym głosem.
Brzmiał on jednak tak delikatnie, że nie mogłam się mu poddać.
- Czemu udajesz takiego idiotę? -rzuciłam, jednak nie odepchnęłam od siebie chłopaka.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi?
Odepchnęłam się od blatu i oparłam się o niego plecami. Hazz uwięził mnie w uścisku pomiędzy swoimi rękoma, które teraz on oparł na blacie.
- Rozmawiałam z Louis'em. -powiedziałam.
Chciałam zachować powagę i nieugiętość. Jednak głos mi zadrżał.
Milczał.
- Powiedział mi o czymś, o czym zapomniałam. Co kompletnie wypadło mi z głowy. O tym, że mnie okłamujesz. O tym, że masz dziewczynę. O Jennifer.
Jego mina się drastycznie zmieniła. Kąciki ust opadły, oczy wydawały się zmartwione.
- Powiedz mi czy to prawda. -jęknęłam ujmując jego dłoń.
Nie doczekałam się odpowiedzi z jego strony. Pokiwał jedynie głową. W tej chwili miałam stu procentowe potwierdzenie od niego samego. Pojedyncza łza spływająca po moim policzku...
- Ale ja ci mówiłem. Ja jej nie kocham... -zaczął lecz ja mu przerwałam.
- To mnie boli, rozumiesz? Boli mnie, że całujesz cię z nią prawie na każdym zdjęciu, obejmujesz ją, uśmiechasz się kiedy jesteś w jej towarzystwie, wszystkie wpisy na Twitterze. To nie jest sprawiedliwe w stosunku do mnie, wiesz?
Nachylił się ku mnie.
- Ja na prawdę przepraszam, że musisz to znosić. Że znosisz w jakiś sposób mnie... Ale ja chcę ciebie, rozumiesz? Ja cię na prawdę kocham. Jednak zależy mi na karierze bo to jest to co kocham.
Spuściłam wzrok. Wiedziałam że muzyka to jego życie, że uwielbia to co robi.
- Ja ciebie też, ale nie wiem czy umiem tak żyć. -szepnęłam patrząc w podłogę.
- Damy radę. Jeszcze tylko dwa lata i nasza umowa się rozwiąże. -powiedział wtulając się we wgłębienie między moim ramieniem a szyją, na co ja delikatnie odchyliłam głowę.
Może rozstanie to nie jedyne wyjście?
Przepraszam że dopiero teraz!!! ;____;
Miałam szlaban za 3 z polskiego, za wcześniejsze przekroczenie neta...
No i miałam absolutny brak weny, co mnie dobijało od kilku dni.
Nie miałam czasu aby nic napisać ze względu na sprawy osobiste.
Ale dodaję teraz i mam nadzieję, że nie jest najgorszy ten owy rozdział.
♥