piątek, 6 września 2013

Rozdział IV


~Cherrie~

Szłam wyjątkowo szybko, wszystkimi możliwymi skrótami. Nie zatrzymywałam się na obejrzenie jakiejkolwiek wystawy sklepowej. Ominęłam nawet mój ulubiony sklep z butami... Idąc wygrzebałam z torby paczkę miętowych gum do żucia. Wyciągnęłam jeden listek i wsadziłam do ust, próbując ukryć niewielkie ilości alkoholu w moim oddechu. Kiedy schowałam paczkę do torebki, spojrzałam na zegar wiszący na jednym z biurowców. Było pięć minut po 13. Przyśpieszyłam kroku i po kilku minutach skręcałam w drogę prowadzącą do opuszczonej dzielnicy...

On. Stał oparty o znak drogowy w miejscy w którym miało miejsce nasze wczorajsze feralne spotkanie. W jednej dłoni trzymał komórkę, zaś drugą odgarnął zaczesane do tyłu kasztanowe włosy. Nie miał kaptura, lecz jego twarz wciąż zasłaniały okulary przwciwsłoneczne w czarnej obudowie. Nie był za pewne zadowolony z mojego spóźnienia, jednak czekał na mnie wytrwale. Był chyba jedyną żywą duszą w tej okolicy.
- Hej -powiedziałam kiedy stanęłam obok niego.
Brunet podniósł głowę chowając telefon do tylnej kieszeni swoich rurek. Uśmiechnął się do mnie delikatnie ukazując urocze dołeczki w policzkach. Dodawały mu pewnego rodzaju uroku, oraz chłopięcej niewinności.
- Hej, Cherrie -usłyszałam.
Stał nadal oparty o znak patrząc na mnie z uwagą. Miałam coś powiedzieć kończąc nieprzyjemną ciszę, lecz chłopak zniszczył moje zamiary. Jego dłoń zacisnęła się na moim przedramieniu i gwałtownie odwrócił mnie w drugą stronę. Ruszył przed siebie ciągnąc mnie za sobą. Kierował się w stronę najstarszych opuszczonych kamienic.
- Harry... -powiedziałam z lekka zaszokowana. 
- Nie odzywaj się. -przerwał mi. -Znasz jakieś miejsce? Gdzieś na uboczu? O którym nikt nie wie? -spytał idąc dalej. 
Uścisk jego dłoni wzmocnił się co zaczęło mnie boleć. W pewnej chwili zorientowałam się o co mu chodziło. Do głowy wpadło mi "moje miejsce".
- Znam -powiedziałam, na co chłopak od razu się zatrzymał.
Po jego zachowaniu wywnioskowałam słowo "prowadź". Tak też zrobiłam. Wyrwałam się z jego uścisku i skręciłam do dawnego wejścia jednej z kamienic. W środku czuć było zapach staroci, mchu i zimna. Skierowałam się do schodów prowadzących do podziemi, czyli za pewne piwnicy. Pokluczyliśmy trochę i w końcu znaleźliśmy się na miejscu. W moim miejscu. Czułam się oczywiście jak u siebie. Tak tu też tu było... Trzy taborety, które przywlokłam to kiedyś z Rose, świeczki, zapałki, niewielki stolik który po woli się rozpadał.
- Jesteśmy -powiedziałam zaświecając świeczkę.
Chłopak rozejrzał się i po chwili pokazał w moją stronę uniesiony kciuk. Siadłam na jednym z taboretów opierając się plecami o pomalowaną sprejami, ceglaną ścianę. Poklepałam miejsce obok siebie, po czym Harry siadł obok mnie.
- Co to miało być? -spytałam mając na myśli sytuację sprzed kilku chwil.
Chłopak westchnął i po raz pierwszy zdjął okulary, odsłaniając twarz. Wreszcie zobaczyłam go całego. Zielone, duże oczy oprawione w wachlarz ciemnych rzęs... Patrzył na mnie z uwagą krótką chwilę.
- Na prawdę? Żadnej reakcji? -spytał -Wiesz kim jestem? -dodał po chwili.
- Jasne że wiem. -odpowiedziałam przyglądając się mu. 
- Masz na nazwisko Styles. Jesteś wokalistą, wschodzącą gwiazdą... -dopowiedziałam.
Chłopak popatrzył na mnie uśmiechając się lekko. Nie wiedziałam co teraz zrobić. Harry lustrował mnie od góry do dołu.
- Co? -spytałam. -Jestem ubrudzona czy coś? -spytałam wycierając kąciki ust i patrząc na moje ubranie.
- Nie...  Ja po prostu jestem w szoku -powiedział śmiejąc się z mojej reakcji.
- Dlaczego? 
- Jesteś chyba pierwszą dziewczyną jaką spotykam, która nie rzuca mi się na szyję piszcząc i mówiąc jak to mnie kocha -powiedział -Jak to robisz?
- Sama nie wiem -wzruszyłam ramionami -Jesteś zwyczajną osobą tak jak na przykład ja. Masz po prostu talent i ci się udało. -rzuciłam cicho.
Chłopak uśmiechnął się szerzej i nachylił się w moją stronę opierając łokcie o kolana. Zaczął bawić się bransoletką na swoim lewym nadgarstku. 
- Ile masz lat? -spytał
- 17 -odpowiedziałam krótko -A ty? 
Chłopak zaśmiał się w głos potrząsając niedowierzająco głową,
- 19. -usłyszałam w odpowiedzi. -Nie znasz mnie, ani ja ciebie. Zadam ci kilka pytań, jasne? -powiedział
Przytaknęłam głową wyrażając tym samym zgodę. 
- Jak masz na nazwisko? -spytał
- Zależy. -powiedziałam.
Chłopak popatrzył na mnie pytająco.
- Na prawdę mam na nazwisko Smith. Należało ono do moich rodziców. Kiedy zginęli w wypadku przyjęłam nazwisko kuzynki, która się mną zaopiekowała. Cherrie Howe, to ja -sprostowałam.
Harry spojrzał na mnie ze współczuciem. Wiedziałam, że tak będzie... Zawsze moja historia wzruszała ludzi. Ale nie mnie. 
Zielonooki zadał mi jeszcze kilka pytań dotyczący mnie i mojego życia. Odpowiadałam na wszystkie zgodnie z prawdą. Sama nie wiem, dlaczego to robiłam. Znałam tego chłopaka ledwie dwa dni. Ale zaufałam mu, mimo iż był osobą publiczną. Był inny, niż myśleli ludzie. Inny niż wizerunek, który doczepiły mu media... Wydawał się być także dobrym przyjacielem. Osobą, której można zaufać. I miałam nadzieję, że doznam tego osobiście.
Mierzyłam go wzrokiem od góry do dołu, skupiając się na każdym fragmencie jego osoby. Widział to, lecz nie przeszkadzało mu to zbytnio. Miał na prawdę dobry gust, jeśli chodzi o ubiór. Ciemne rurki, czarny T-shirt uwydatniający jego tors, na ramionach zielono-czarna koszula w grubą kratę. Wszystko dopełniały czarne, znoszone Converse. Uśmiechnęłam się, kiedy zorientowałam się, że mamy podobny gust. Wszędzie dominowała czerń.
- Odpowiedz teraz na moje pytanie: Po co kazałeś się tu przyprowadzić? -spytałam.
- Wiesz, już kim jestem. Jak wygląda moje życie... Chciałem spokojnie porozmawiać. Wystarczyłaby tylko chwila, a zbiegłby się tu za raz tłum moich fanek. Tak samo jak wkurwiających mnie paparazzi. -powiedział
Pokiwałam głową dając znak tym samym, że rozumiem. 
- Jest ci ciężko, prawda? Widać, że cię to męczy... Nie masz swojego życia. Prywatności. -szepnęłam cicho.
Chłopak popatrzył na mnie. Widać, że zaskoczyłam go moimi słowami. 
- Nie... -powiedział po chwili, lecz jego oczy i wyraz twarzy mówiły co innego.
- Harry... 
- Dobra.... Masz rację. To mnie męczy. Jesteś chyba pierwszą osobą, która to przy mnie powiedziała. Sam tego nigdy nie zrobiłem. Nie chciałem się do tego przyznać. Czasami mam dość. Zycie pod presją... -powiedział ściszając głos. -Dziękuję, Cherrie -dodał po chwili
- Nie ma za co. -uśmiechnęłam się lekko. -Ale ty sobie nawet nie wyobrażasz, ile osób chciało by być na twoim miejscu.
- A ty? -spytał
- Nie. -opowiedziałam krótko -Kocham swoje życie takim, jakim jest.
Po moich słowach nastała kolejna chwila ciszy. Wpatrywaliśmy się w siebie z uwagą. Nagle poczułam, że tonę w jego oczach, mieniącymi się wszystkimi kolorami zieleni. Serce przyśpieszyło swoją pracę, dając o sobie znać głośnymi uderzeniami.
- Opowiedz mi o swoich przyjacielach. -zaproponował
- Teoretycznie mam tylko jedną przyjaciółkę. Rose Paltrow -powiedziałam.
Chłopak się zaśmiał patrząc na mnie nadal. Tak samo jak ja, oparł się o ścianę, a nogi skrzyżowane w kostkach położył na stoliku.
- Nie w tym sensie słowo "przyjaciel". Pytam, czy masz chłopaka.
- Miałam. Ale już nie.
- A co się stało, że się rozstaliście? -spytał zaciekawiony.
- Może powiem, jak ci bardziej zaufam i się lepiej poznamy, jasne? -zaproponowałam.
- Nie nalegam. -powiedział i w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
Spędziliśmy na rozmowie całe popołudnie. Kiedy wyciągnęłam z torby telefon, od razu w oczu rzuciła mi się godzina widniejąca na ekranie. Była 17:48. Już?, zapytałam sama siebie. Wstałam z pufy, prostując nogi. 
- Gdzie idziesz? -spytał Harry.
- Jest już prawie osiemnasta, a ja jeszcze muszę dojść do domu. Juro mam szkołę -powiedziałam zakładając torbę na lewe ramię.
- No tak.. -mruknął pod nosem. -Odwieźć cię? -zaproponował
- Czy ja wiem.... -powiedziałam.  -Jeśli to nie będzie problemem, to tak.
Chłopak uśmiechnął się i ruszyliśmy do wyjścia a kamienicy. Dobrze mi zrobił zapach świerzego powietrza, który wdarł się do moich nozdrzy. Harry pokierował mnie do swojego samochodu. Otworzył mi drzwi, dając tym samym znać, abym do niego wsiadła. Kiedy znalazłam się w środku zatrzasnął drzwi od mojej strony. Szybko obszedł samochód i szybko wsiadł za kierownicę. Dopiero teraz zorientowałam się, że na jego nosie znów pojawiły się przyciemnione okulary. 
- Aż tak nie chcesz żeby cię rozpoznali? -spytałam cicho patrząc na niego
Harry tylko uśmiechnął się szeroko i przekręcił kluczyli w stacyjce odpalając dużych rozmiarów auto.



                                                    ~ ~ ~ ~


Harry zaparkował na chodniku, przed moją kamienicą. Czasami rozglądał się po okolicy, to patrzył na mnie.
- Dzięki, za podwózkę -powiedziałam łapiąc za klamkę.
Już miałam wychodzić, kiedy chłopak nachylił się w moją stronę. Wyciągnął rękę i zamknął z powrotem drzwi. Serce podskoczyło mi do gardła. Popatrzyłam na niego dużymi oczami.
- Czekaj chwilę... -powiedział chicho. 
Jego wzrok skierowany był na duży, czarny van jadący wolno bokiem ulicy. Chłopak wyciągnął ze schowka na przeciwko mnie czapkę z daszkiem, która po chwili znalazła się na jego głowie zasłaniając brązowe loki. Podciągnął koszulę pod samą szczękę i oparł się o siedzenie. Obserwowałam jego ruchy z uwagą. Trwał w takiej pozycji przez chwilę. Kiedy van przejechał i zniknął za zakrętem chłopak przeklną ścigając czapkę. Nie wiem, co mnie napadło ale wybuchnęłam głośnym śmiechem. Harry popatrzył na mnie niezrozumiale.
- To jest śmieszne. Taka zabawa w kotka i myszkę. -powiedziałam nadal się śmiejąc.
- Wcale nie jest tak fajnie jak ci się wydaje -sprostował
- Jak dla mnie jest świetnie. Hmm.. Kiedy następne spotkanie? -spytałam i poczułam jak policzki zaczynają mnie piec.
Chłopak popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął. 
- W sobotę. -powiedział, na co ja przytaknęłam.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta rzucają szybkie "Na razie". Kiedy zamykałam drzwi kamienicy, czarny Range Rover zniknął z miejsca, w którym przed chwilą był zaparkowany. 
Dzisiejsza rozmowa z Harry'm dała mi dużo do myślenia. Tak samo dla niego rozmowa ze mną wyszła na plus...
Wchodząc do mieszkania przywitałam się wesoło z Caroline, która stała przy kuchni robiąc kolacją. Dziewczyna uśmiechnęła się na widok pełnej życia mnie. Skierowałam się od razu do swojej sypialni. Wyciągnęłam spod łóżka plecak i zaczęłam pakować książki na jutrzejsze lekcje. Uśmiech przez ten cały czas nie znikał z moich ust. Dlaczego? Zyskałam nowego przyjaciela, któremu mogłam zaufać, jutro miałam spotkać się z Rose... Wszystko było w należytym porządku.




Jejku *.*

Jaki dłuuugi. 
Szczerze? Uwielbiam ten rozdział :33
I teraz kilka wyjaśnień: 1D nie istnieje. 
Harry robi karierę solo.
Ale pozostała czwórka także się pojawi ;)


9 komentarzy:

  1. Rozdzial cudny <33
    Spotkanie hmmm..mi sie bardzo podobalo, fajnie ze to nie idzie jakos za szybko narazie,sie poznaja co jest lepsze od czegos,takiego ze jedno spotkanie i juz sa para xd
    No nie wiem co jeszcze powiedziec ;D
    Powiem tyle ze czekam na nastepny oraz na drugim blogu rowniez ;)
    Caluje kochana :*
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się ten rozdział podoba. Teraz muszę sobie tylko wbić do głowy, że nie ma 1D i będzie ok ;)
    Czekam na NN

    MSCV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj uwierz, że trudno nie będzie ;)
      Ale i tak Louis, Liam, Zayn i Niall się pojawią więc w pewnym sensie 1D będzie ^.*

      Usuń
  3. "Nagle poczułam, że tonę w jego oczach, mieniącymi się wszystkimi kolorami zieleni. Serce przyśpieszyło swoją pracę, dając o sobie znać głośnymi uderzeniami" ^.^
    Mader skąd ty bierzesz takie tekst *.*
    Śmiało mogę stwierdzić, ze chciałbym umieć pisać jak ty ;)
    A rozdział co tu dużo gadać..
    Jest naprawdę wspaniały ;D
    Kocham go po prostu ;p
    Już nie mogę doczekać się kiedy zaiskrzy między Cherrie i Harrym xd
    Co ja mówię..
    Jak na moje oko tu już pojawiła się chemia^^
    No i ciekawa jestem kiedy pojawi się reszta tych szaleńców z 1D ;>
    A wiec do nexta ;3

    Zapraszam do mnie
    http://everythinkcanchange232.blogspot.com/

    P.S. Po miętowej gumie jeszcze bardziej czuć alkohol ;D hahahahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teksty biorę z głowy. Czasami mam taką wenę, że mogę jak zawodowa pisarka pisać xdd
      Jeny... Jak miło :3
      Uwierz, że jeszcze miesiąc wprawy i mnie przebijesz na 100% ;)
      Hahah xdd A kto powiedział, że między nimi ma w ogóle być chemia?
      Twoja wyobraźnia mnie rozbraja. Oni się znają dopiero dwa dni! xd
      No w następnym rozdziale przewiduję pojawienie się Lou ;)))
      Zależy, czy bardziej. Na mnie miętowa guma działa ^.*

      Usuń
    2. Też bym chciał sypać takim tekstami jak z rękawa :)
      A co do tg, ze cię przebiję to raczej nierealne..
      A wg to nawet jeśli obecnie piszę lepiej to będzie to widać dopiero w 2 części opowiadania... czyli nieprędko ;p
      Będzie miłość jak nic ;D
      Takie rzeczy się wie..
      Chyba, ze Hazz będzie z Lou...? xd
      Co jest całkiem realne, bo ty zdolna jesteś do wszystkiego ;)

      Usuń
    3. Wiesz, ile ja się nad tym namyślę? Masakra..,
      Uhuhu *.* Będą dwie części? Zajebiście :3
      No "może" będzie miłość. Nic więcej nie zdradzę :x
      Hahah! Miałam na myśli pomysł z Larrym ale jednak nie :3

      Usuń
    4. Ale myślenie opłaciło się ;-)
      Będą dwie xd
      A kto wie jak będę miała wene to może nawet trzy :-)
      Jak dla mnie wszystko jasne jeśli chodzi o Cherr i Hazzę :-P
      Ale na bank będą jakieś podteksty z Larrym :-D

      Usuń