czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział XLI


Włącz: klik




~Cherrie~

   Czasem wydaje mi się, że sama nie wiem kim jestem. Nie wiem co czuję. Co myślę. Co robię. Co mną kieruje. Czuję się sobie obca. W takich chwilach nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Lecz kiedy znajduję ukojenie w czyichś ramionach, podnosi mnie to na duchu. Uświadamiam sobie, że właśnie te ramiona, ta osoba do której należą sprawiają że odnajduję sens. Ja. Należę do niego. Jestem z nim. Dla niego. Jego częścią. Tak bardzo ważną.
   Jednak nie możemy być ze sobą cały czas, prawda? Musiał mnie zostawić. Tylko na chwilę... Bo każdy ma swoje życie. Nie możemy nikomu niczego narzucać. 

               "Będę późno. Nie czekaj na mnie.
                      Kocham cię. Hazz"

Odłożyłam kartkę z powrotem na stół. W domu było pusto. Powoli cały spowijał się w ciemności. 
   A ja nie chciałam siedzieć sama.  
   Droga do domu Lou zajęła mi pół godziny. Szłam równym krokiem przez park, przez centrum, koło drapaczy chmur, obok kina i krytej pływalni. Wszystko było praktycznie pozamykane, ze względu na późną porę. Na zegarku widniała godzina 21:30.
   Kiedy dotarłam na miejsce stanęłam przed drzwiami. Zawahałam się, lecz po chwili zapukałam dwa razy w ciemne, drewniane drzwi. I w tej chwili ogarnął mnie niepokój. To miało być nasze pierwsze spotkanie sam na sam od dnia mojego "wyjazdu". Nie rozmawialiśmy o tym co zaszło, o tym co sobie powiedzieliśmy... Spanikowałam. Odwróciłam się i zeszłam już z jednego schodka, kiedy usłyszałam otwieranie się drzwi. "Szlag", przemknęło mi w myślach, jednak zatrzymałam się. Powoli odwróciłam się. W drzwiach stał Lou. Ubrany w jasne jeansy i białą koszulkę. Jego włosy ułożone były w nieładzie, jakby właśnie przed chwilą wstał z bardzo głębokiego snu. Jego oczy zaś skierowane były na mnie. 
- Wejdziesz? -spytał po chwili ciszy.
Uśmiechnęłam się sztucznie i ruszyłam w stronę chłopaka. 
W przedpokoju zostawiłam moją torbę i zdjęłam buty. Zwlekałam z tym najbardziej jak się dało, aby opóźnić i tak nieodwołalną rozmowę. Ruszyłam do salonu. Całe pomieszczenie tonęło w odcieniach beżu. W powietrzu unosił się zapach lawendy i świerzo zaparzonej kawy. Kubek stał na stoliku. Okna były zasłonięte ciemnobrązowymi zasłonami. Żaden promień światła nie miał prawa się przedostać. 
- Więc... -zaczął siadając na kanapie. 
Popatrzyłam na niego i zrobiłam to samo. Oparłam się o poduszkę i podkurczyłam nogi kładąc na nich spleciona dłonie. 
- Co? -spytałam
- Co u ciebie? 
Westchnęłam. Wiedziałam, że nie mamy w sumie tematów do rozmów. Nie wiedziałam w ogóle po co tu przyszłam. Chyba tylko dlatego, że samotność nie robiła nikomu dobrze i nie była zbyt przyjemna. Tym bardziej, że mój chłopak był na jakimś spotkaniu dotyczącym swojej pracy. A ja nie chciałam zaprzątać sobie niepotrzebnie głowy myślami: co on teraz robi? czy myśli o mnie?
- Jakoś mi się żyje. -odpowiedziałam -Zadomowiłam się u Harry'ego już na dobre, piszę z Caroline... A u ciebie? 
Lou oparł jedno ramię o zagłówek kanapy i oparł się o dłoń. Wzruszył ramionami. 
- Nic ciekawego... Wyjdziemy na balkon? 
- Jasne. -odpowiedziałam. 
  Balkon w domu Lou był średniej wielkości. Stał tu jeden mały kaktus w różowej doniczce, barierka była zrobiona z drewna gdzie na końcach leżały po dwie poduszki, nad głową był daszek i świeciło się kilka lampek poumieszczanych w podłodze. Na środku zaś stał stół ogrodowy z czterema krzesłami naokoło. Ogółem mówiąc było przytulnie i fajnie. A jeszcze fajniejszy był widok. Znajdowaliśmy się w miejscu, skąd nie było widać wysokich zabudowań Los Angeles. Wszędzie widać było domki jednorodzinne, ogrody, drzewa i sporo zieleni. Westchnęłam i oparłam się czołem o mały filarek łączący barierkę z dachem. Aż podskoczyłam, kiedy usłyszałam kogoś za mną. Louis wszedł trzymając w rękach dwa kubki z gorącą czekoladą. Wiedział, że za nią przepadam. Uśmiechnęłam się, tym razem szczerze, ponieważ pamiętał o takich szczegółach. Podał mi czarny duży kubek i stanął obok mnie. Wydawał się przygnębiony, smutny i... zły? 
- Co z twoim samopoczuciem? -spytałam jak najdelikatniej.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej że wyjeżdżasz? Dowiaduję się o tym nagle od Harry'ego. Tak samo o tym, że się do niego wprowadzasz. Dzień po tym jak my... nie chcę nawet o tym gadać. -warknął upijając łyk czekolady. 
- Lou... Na prawdę nie chciałam żeby tak wyszło. -szepnęłam dotykając jego ramienia. -Ja sama nie wiedziałam czego chcę. Czy zostać czy wyjechać. A nie chciałam nikomu tego mówić...
- Harry jakoś wiedział. -wszedł mi w zdanie. 
Westchnęłam. Tym mnie zirytował. 
- On to co innego. Jest moim chłopakiem.
Louis odwrócił się do mnie gwałtownie. Jego wzrok po prostu zabijał. Odruchowo zrobiłam krok do tyłu. 
- Mówiłaś... -zaczął zaciskając mocno oczy -Mówiłaś, że mnie kochasz. Czy nie miałem prawa wiedzieć?
Poległam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Głos uwiązł mi w gardle. Jęknęłam cicho odchylając bezwładnie głowę do tyłu. Namieszałam za bardzo. Obdarzanie dwóch chłopaków tym samym uczuciem to nie jest dobry pomysł. 
Siadłam na barierce i już miałam coś powiedzieć, kiedy Lou odezwał się:
- To jest nie fair wobec jego i mnie. Ja wiem, on nie. Albo go uświadom na ten temat, albo zrobię to sam. Chyba, że chcesz działaś na dwa fronty. 
Czułam, że się gotuję. 
- Wiem, Louis! Namieszałam i to cholernie! Ale na prawdę nie potrafię tego tak łatwo rozwiązać! To ci się wydaje trudniejsze niż myślisz. Kocham i jego i ciebie ale... -nie mogłam dokończyć. 
Louis podszedł do mnie i podparł się rękoma po dwóch stronach moich ud. Spojrzał mi głęboko w oczy. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. 
- Nie wiem co zrobisz. To już zależy od ciebie. Ale nie zapominaj o tym, że przez niego na prawdę cierpisz -powiedział. 
Odwrócił się i wszedł do domu. Ja zaś siedziałam jeszcze chwilę. Wstrząśnięta. Ze słowami Louis'a obijającymi się bez przerwy w mojej głowie. Z poczuciem winy. W końcu jednak zeskoczyłam z barierki i ruszyłam do środka. Zeszłam na dół i wlepiłam wzrok na Louis'a siedzącego na kanapie z rękoma opartymi o kolana i twarzą w dłoniach. 
- Masz rację. Nie wiem co zrobię. -szepnęłam i, zakładając wcześniej buty, wybiegłam w pośpiechu z jego domu. W drodze powrotnej do domu zastanawiałam się, co zrobię. Hazz mnie kochał. Lou też. Hazz był chłopakiem. Lou - przyjacielem. Harry'ego znałam dłużej, zakochałam się w nim od pierwszego zdarzenia, był ze mną zawsze. Zaś Louis... Może to tylko zauroczenie? Może kocham go jak przyjaciela, a nie jak chłopaka? Harry, to prawda, ranił mnie. Lecz obiecywał że się zmieni. Tak bardzo się starał. Jego szef był na skraju wytrzymania nerwowego. Hazz ciągle mu się sprzeciwiał i odmawiał paradowania wszędzie w towarzystwie Jennifer... Nie. To jednak nie myśli na teraz... Czułam się bardzo zmęczona, ulice którymi szłam przerażały pustką. Postanowiłam zamówić taxi. Wyszłam na większą uliczkę i rozejrzałam się. To w lewo, to w prawo. Nic. Pustka. Postanowiłam poczekać. Lub mogłam zadzwonić po Harry'ego. Jego spotkanie miało się za raz kończyć bo około północy. 
Czekałam z pięć minut i wydawało się, że nic tędy nie przejedzie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i światło ekranu oświetliło moją twarz. Zawahałam się chwilę i jeszcze raz rozejrzałam się na ulicę. 
- Czekasz na kogoś? -usłyszałam za sobą męski głos.
Telefon wypadł mi z ręki ulegając całkowitemu zniszczeniu. Lecz to w tej chwili był mój najmniejszy problem... Głos ten poznałabym wszędzie. Przeszły mnie ciarki. Czułam jego oddech na mojej szyi i dłonie zaciskające się wokół mojej talii. Przyciągnął mnie do siebie od tyłu bez jakiejkolwiek oznaki delikatności. 
   Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy... 


Mamy nowy rozdział :)
Jest Lou i na końcu pojawiła się ta osoba, o której mówiłam ostatnio.
Powiem tyle, że ona teraz nieźle namiesza. Ale nie powiem kto to ^^
Jestem ciekawa decyzji Cherrie. Sama jeszcze nie wiem którego z chłopaków wybierze.
A wy którego byście wolały? To piszcie w komentarzach! :D
Wiem, że ostatnio trochę nuda, ale muszę rozkręcić akcję, a nie chcę tak za szybko. 
To chyba tyyyyle :))
#yo:*



   


17 komentarzy:

  1. Ohh, nareszcie dodałaś!!!
    Poprawiłaś mi tym bardzo humor, bo mam doła przez tę akcje z TIP...
    Bardzo interesujące zakonczenie, ubieram z ciekawości kto to może byc?
    Hm... Może jakis dawny chłopak Cherrie? Taki ktory ją skrzywdził i ona od niego uciekła? Nie wiem... ;//
    A jak zginęli jej rodzice? Bo jak w wypadku to może on go spowodował???
    Jesli coś zgadzam to napisz mi na FW, ale jak nie to wole miec niespodziankę, ok? ^^
    Co do pytania to nie wiem, chyba wolałabym żeby była z kimś jeszcze innym, bo miedzy tymi nie umiem wybrać ;-)
    KC,
    Mary Volturi ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie dodałam! Nareszcie jest!
      Też jestem smutna... Kurde, zawiedli mnie. Niby ratują tą stronę a tu i tak lipa wychodzi :/
      Nie powiem kto to i nie wygadam tego też na FW :D
      Nie. To na pewno nie on, bo tamten facet zginął.
      Hah! No nie wiem... Chyba nie będzie z nikim innym oprócz nich :D

      Usuń
  2. Sorry, miało byc umieram nie ubieram i zgadlam a nie zgadzam. Pisze z telefonu i ta głupia autokorekta...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze nie wiem co mówić..
    Rozdział jest jakiś inny
    Nie wiem czemu, ale czymś się różni od poprzednich ;)
    W każdym razie jest dobry, a najlepszy jest Lou..
    Ale w sumie trochę świnia bo gra na uczuciach.
    Odwołuje się do sumienia Cherrie a to dupawe, ALE ZAWSZE POBUDZA LITOŚĆ ;P
    A jeśli chodzi o to kogo ja bym wybrał to chyba znasz odpowiedź xdd
    Ja chciałbym ich obu *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki inny? Mam się martwić?
      Ach! Najważniejsze, że się podoba. To jest istotne :))
      On gra na uczuciach? To Cher to robi bajerując między Harry'm a Louis'em.
      Ta ta ta... I jeszcze trójkącik!!! Chciałoby się!!! ;*

      Usuń
    2. No nie wiem, ale jest z nim jakoś inaczej..
      Czegoś brakuje..
      A wiem już Harrego! xdd hahahahah
      On gran na uczuciach.
      Nie sadzisz, ze wpędzanie w poczucie winy to gra i to nie równa?
      Jedna strona ZAWSZE skazana jest na porażkę.. :/
      A Cherri nie manipuluje uczuciami.
      Po prostu czuje cos do dwóch facetów, a to zdarza się częściej niż Ci się wydaje Kochana ;*
      Tak. Trójkącik! A co zabronisz mi? ;p hahahaha
      Zobaczysz, że przelecę ich obu ;*

      Usuń
    3. Inaczej? Jest tak samo.
      Serio? Hazz? Nie w każdym rozdziale jest mowa o Harry'm. xd
      W tym także nie :D
      No w sumie może i racja. Ale on nie robi tego specjalnie...
      Wiem coś o tym. Miałam taki przypadek. Uwierz mi.
      No ale ja nie mówię, że ty nie przelecisz. Po prostu mówię, że nie będzie trójkąta z Cherr, Lou i Hazz...
      ...chyba :3

      Usuń
    4. Jest inny i koniec tematu ;*
      Oj tam xdd
      Może jakoś da się namówić Cherrie ;*

      Usuń
    5. Cherrie odstąpi ten trójkącik dla Ciebie ;)

      Usuń
  4. Rozdział jest cudowny <33
    Serio bardzo mi się podoba, a najbardziej mnie zauroczyl Louis <3 i chyba się nie zdziwisz że wolałabym aby to on byl z Cherrie ;D
    I wgl co to był za chłopak xd może ktoś jej z przeszłości xd
    Ale mam nadzieję ze ona bd z Louisem :)
    Czekam na kolejny ^^
    Całuje :*
    Olcia Styles

    PS muzyke wybrałas świetna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Was wszystkich podnieca Lou. A co z Harry'm? XD
      Ej, serio Louis? Przecież to miałyście odebrać jako przelotny romans :D
      Nie powiem kto to. Okaże się wszystko w kolejnym rozdziale :))
      Buziakii!

      Usuń
    2. Taak mnie podnieca Louis :p Harry oczywiście też jest super, ale ja wole żeby była z Lou. Zresztą sama bd musiała wybrać ;)
      Pewnie ktoś kto chce ja przelecieć albo jak mówiłam wcześniej może jej były :)

      Usuń
    3. ja też wolę louis'a ♥

      Usuń
  5. ciekawy.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny. :)
    brakuję harrego.
    dodaj go do kolejnego rozdziału
    pozdrawiam gorącoooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      W następnym rozdziale Hazz pojawi się dopiero na końcu ;)
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. o... szkoda. ale i tak rozdział będzie zajebisty. czuję too!

      Usuń